Ufałem jednak, że nic złego się nie stało, że to spoczynek w Duchu Świętym. W chwilach gorącej modlitwy, Duch Święty bardzo mocno działa na ludzi. Objawia się w naszych zranieniach i bolesnych doświadczeniach. Zdarza się, że przy nakładaniu rąk ktoś może być mocno poruszony i doznać głębokiego wzruszenia aż do łez. Kto
w Duchu Świętym w Brazylii, kiedy otrzymałem w czasie modli-twy dar łez, spoczynek w Duchu Świętym i dar języków. To było takie mocne dotknięcie, uświado-mienie sobie, że ten Duch Świę-ty zna mnie, zna moją historię, uświadomienie sobie Jego potęgi. A potem stopniowo poznawałem Go coraz bardziej, jeździłem też
Informacje o SPOCZYNEK W DUCHU ŚWIĘTYM, O. ANTONELLO CADEDDU - 8144335648 w archiwum Allegro. Data zakończenia 2019-06-12 - cena 19,36 zł
Podobne rekolekcje odbywają się również w innych diecezjach. Celem kursu jest, aby młody człowiek powierzył życie Jezusowi. W czasie rekolekcji odbywa się modlitwa wstawiennicza o dary Ducha Świętego, tej modlitwie mogą towarzyszyć zewnętrzne znaki, takie jak spoczynek w Duchu Świętym.
Informacje o SPOCZYNEK W DUCHU ŚWIĘTYM, O. ANTONELLO CADEDDU - 9287598002 w archiwum Allegro. Data zakończenia 2020-08-26 - cena 17,31 zł
Informacje o SPOCZYNEK W DUCHU ŚWIĘTYM, O. ANTONELLO CADEDDU - 9748758902 w archiwum Allegro. Data zakończenia 2020-10-22 - cena 14,71 zł
Czy spoczynek w Duchu Świętym to niebezpieczne zjawisko?Co robić, jeśli boję się spoczynku w Duchu Świętym?Czy każdy spoczynek jest prawdziwy?Czy spoczynek w
Początki Ruchu Odnowy w Duchu Świętym sięgają lat 60. XX wieku, kiedy nastąpiło widoczne ożywienie charyzmatyczne w wielu krajach. Świadectwo Chrztu w Duchu Świętym jest ważnym elementem ruchu zielonoświątkowców. Jednak odniósł się do niego również Kościół katolicki, gdy na II Soborze Watykańskim w roku 1963 podjął
U niego sformułowanie „chrzest w Duchu Świętym” oznacza coś innego. Doświadczenie opisywane przez charyzmatyków jako chrzest w Duchu Świętym występuje u Tomasza, jednak nazywa się inaczej, np. odnową w łasce. On bardzo często zastanawia się nad samym „chrztem w Duchu Świętym”, czy jak ja to nazywam, odnową w łasce.
20:00 – 21.00 Adoracja i Modlitwa Uwielbienia 22:00 – Spoczynek w Duchu Świętym. WTOREK – SOBOTA 01.03.22-05.03.22 07:30 – Różaniec 08:00 – Śniadanie 9.30 – Katecheza 12.00 – OFIARA MIŁOŚCI JEZUSA (MSZA ŚW.) 13:00 – Obiad 15.00 – Koronka do Bożego Miłosierdzia 18.00 – Katecheza 19.00 – Kolacja 20.00 – Uwielbienie
Z6Bwf. Jedni nazywają do spoczynkiem, inni zaśnięciem, jeszcze inni upadkiem. Mówią, że doświadczyli spotkania z Duchem Świętym. Czym jest to doświadczenie i jak rozeznać, czy jest ono od Boga? Czym jest spoczynek w Duchu Świętym? Odpoczynek (spoczynek, upadek) w Duchu Świętym można nazwać dobrodziejstwem odprężenia czy odpoczynku całej ludzkiej istoty na poziomie fizycznym, psychicznym i duchowym. Jest pewnego rodzaju ogarnięciem przez Ducha Świętego całego ludzkiego bytu, aż po wymiar fizyczny, co przynosi wewnętrzne uspokojenie, wyciszenie, a nawet rozprężenie mięsni sprawiające, że człowiek upada. Nie oznacza to jednak przymusu upadku, dobrze jest jednak, jeśli jest ktoś, kto może nas podtrzymać, właśnie w ten sposób powierzyć się Bogu Ojcu. Dar spoczynku w Duchu Świętym dobrze przyjęty i rozeznany oraz właściwie pokierowany przynosi duchowe owoce, w tym łaski uzdrowienia wewnętrznego - czytamy na stronie wspólnoty Mamre. Na czym polega spoczynek w Duchu Świętym? Sprawę tłumaczy ks. Rafał Jarosiewicz, ewangelizator. Co Kościół mówi o spoczynku w Duchu Świętym? Z tematem mierzy się Adam Szustak OP, znany dominikanin. Czy Biblia mówi o spoczynku w Duchu Świętym? Posłuchaj rozważania Karola Sobczyka, lidera współnoty Głos na Pustyni. Jak wygląda spoczynek w Duchu Świętym? O swoim doświadczeniu opowiada s. Jolanta Glapka. Kontrowersje związane ze spoczynkiem w Duchu Świętym Współorganizatorka rekolekcji Jezus na Stadionie, s. Tomasza Potrzebowska CSC o kontrowersjach związanych ze spoczynkami. Teolog o spoczynkach w Duchu Dawid Gospodarek: Wspomniał Ksiądz, że charyzmatyczne zjawisko zwane "spoczynkiem w Duchu" w tradycyjnym opisie występuje jako ekstaza i zachwycenie. Można zrównywać te zjawiska? Ks. Grzegorz Strzelczyk: Opisy tych fenomenów i owoców są zbliżone. Jest podstawa, by sądzić, że tam, gdzie nie występuje zjawisko indukowane psychologicznie, mamy do czynienia z zachwyceniem, czyli nagle przychodzącym skupieniem na obecności Bożej. Tak intensywnym, że człowiek ogranicza kontrolę nad ciałem, czasem itd. Co ciekawe, w badaniach nad kontemplatykami prowadzonymi metodą obrazowania mózgu potwierdzono, że przy intensywnej kontemplacji obszary mózgu odpowiedzialne za orientację w przestrzeni i czasie wyciszają się. To wyjaśnia ten rodzaj utraty kontroli. Częstsze są zjawiska związane z utratą poczucia czasu, czyli człowiek wchodzi głęboko w modlitwę i właściwie nie wie, ile czasu upłynęło. Rzadziej się zdarzają przypadki związane z osłabieniem kontroli nad ciałem. Ale w "spoczynkach" chodzi właśnie o to - silne skupienie na jednym aspekcie powoduje brak kontroli nad pozostałymi. Na tym polega zachwycenie. Bóg pochwycił, a reszta puściła. Jeśli doświadczenie to pochodzi od Ducha Świętego, głównym owocem jest przedłużony pokój. Dlatego jestem przekonany, że możemy wskazywać na zbieżności pomiędzy opisami klasycznymi, a tymi związanymi ze współczesnym doświadczeniem charyzmatycznym. To są te same sposoby działania Bożego, tylko my przejęliśmy nomenklaturę od np. zielonoświątkowców. Oni u swoich początków nie czytali Teresy z Avila ani innych klasycznych mistrzów katolickich, w związku z tym wymyślali nowe nazwy dla swoich doświadczeń. Czasem niezbyt szczęśliwie, dodajmy. A my zamiast sięgnąć do własnej tradycji, przejęliśmy nazwy stamtąd i mamy teraz misz-masz. Zamiast odżywania sakramentu bierzmowania mamy chrzest w Duchu Świętym… A jak patrzeć na fakt, że takie zjawisko da się wywołać hipnotycznie? Nawet nie trzeba hipnozy. Przy bardzo dużym stresie też takie rzeczy mogą się zdarzać. Wtedy jednak nie będzie to owocowało wydłużonym pokojem. Zawsze patrzymy na efekt, na relację do Boga i do ludzi. Bo samo doświadczenie na poziomie zewnętrznego fenomenu może wyglądać podobnie. Ważne jest to, co się dzieje potem. Można znaleźć filmy zachodnich protestanckich radykalnych kaznodziejów, którzy powalają na ziemię ludzi jak domino, a sami nie padają. Możemy mieć do czynienia z sytuacjami manipulacyjnymi. Ja z doświadczenia prowadzenia modlitw wspólnotowych wiem, że wspólnotą można emocjonalnie "zakołysać". I każdy, kto prowadził chociaż parę razy modlitwę wspólnotową w dużej grupie wie, że ma się bardzo duży wpływ na grupę. Tylko, że odpowiedzialny prowadzący nie korzysta z podpórek emocjonalnych, nie manipuluje temperaturą przeżycia. Bo chodzi o Boga, a nie o przeżycie. Nieodpowiedzialny zrobi show i uczestnicy będą mówili, że była wspaniała modlitwa, bo bardzo ją przeżyli. Tylko co przeżyli? ||| Całą rozmowę znajdziesz tutaj PRZECZYTAJ TEŻ: Bp Edward Dajczak: doświadczyłem spoczynku w Duchu Wojciech Werhun SJ: Prawda o zaśnięciach w Duchu Świętym - odpowiedź Remigiusz Recław SJ: Czy to naprawdę "spoczynek w Duchu"? Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć.
Słyszałam dużo o spoczynku w Duchu Świętym. Wiedziałam, że jest to jeden ze sposobów, który Pan Bóg wybiera, aby przyjść ze swoimi darami, ze swoja miłością do człowieka. Nawet uczestniczyłam w Mszach z modlitwą o uzdrowienie, gdzie mogłam zaobserwować to zjawisko, np. podczas modlitw wstawienniczych. Wiedziałam, że jak się upada, to nie doznaje się przy tym żadnej kontuzji, nie czuje się bólu ani nie traci się świadomości (choć wygląda to tak, jakby ktoś zemdlał). Wiedziałam też, że jest on często połączony z uzdrowieniem, którego w tym momencie upadająca osoba doświadcza (czyli można to nazwać takim znieczuleniem, które Pan Bóg daje, gdy uzdrawia). Wiedziałam, że jest to coś w rodzaju przytulenia Boga, wpadnięcie w Jego ramiona. Ja to wszystko wiedziałam, ale jednocześnie wciąż mówiłam Jezusowi: „NIE”. Nie chciałam, aby w taki sposób do mnie przyszedł. Bałam się tego. A z racji tego, że wiedziałam jeszcze, że jeśli czegoś nie chcę i powiem „nie”, to Pan Bóg szanuje moją decyzję, więc na pewno nie upadnę. Choć i tak nie byłam tego taka pewno, bo wciąż na takich spotkaniach modlitewnych powtarzałam w myślach: „Nie chcę upaść. Żebym tylko nie upadła”. I rzeczywiście, nic się nie wydarzyło. W czerwcu 2011 r. w Bielsku-Białej były trzydniowe rekolekcje przed Zesłaniem Ducha Świętego, które prowadził o. Antonello Cadeddu (misjonarz w Brazylii, znany może niektórym z filmu dokumentalnego Leszka Dokowicza pt. „Duch” lub „Nie przeszkadzać Bogu”). W ostatni dzień rekolekcji podczas modlitwy o wylanie Ducha Świętego o. Antonello mówił, żeby nie stawiać oporów, by otworzyć się na działanie Boga, by się nie bać. I wtedy powiedziałam Panu Bogu po raz pierwszy: „TAK. Panie Boże, ja chcę przyjąć dary Ducha Świętego. Chcę przyjąć Twoją miłość. Przyjdź do mnie w taki sposób, jaki TY chcesz. Uzdrawiaj mnie. Nie stawiam Ci już oporów. Jeśli chcesz przyjść do mnie przez spoczynek, to przyjdź, daję Ci wolną rękę.” Gdy ksiądz modlił się nade mną (ja stałam), nagle poczułam, że przechylam się do tyłu, ale sama, nikt mnie nie popchnął. O dziwo, nie zrobiło to na mnie wrażenia, nie bałam się, nawet nie próbowałam się wzbraniać. A przecież to taki normalny odruch człowieka, że jeśli się przewraca, to próbuje się ratować, żeby nie upaść np. poprzez automatyczne zgięcie kolan. A ja nie…na prostych nogach poleciałam do tyłu. Poczułam tylko, że ktoś ze służb porządkowych mnie chwycił i położył delikatnie na ziemi. Serce waliło mi jak oszalałe i czułam taką ogromną miłość, nawet błogość... To było coś w rodzaju snu, bo moje gałki oczne zachowywały się tak, jak podczas najgłębszej fazy snu, nie miałam siły nawet podnieść powiek i otworzyć oczu czy poruszyć ręką. Totalny bezwład! Choć słyszałam wszystko: ludzi obok mnie przechodzących, pieśni, które właśnie były wykonywane. Trwało to może z 5 minut, potem poczułam, że chcę wstać, otworzyłam oczy, ktoś obok mnie podał mi rękę i pomógł wstać. Spoczynek w Duchu Świętym jest spektakularnym zjawiskiem i często niektórzy myślą, że jeśli podczas modlitwy nie upadli, to Pan Bóg ich nie dotknął, nie przyszedł do nich. Nie. Przyszedł. On zawsze przychodzi ze swoim darami. Ale Pan Bóg jest wolny, może przychodzić w taki sposób, jaki chce. Bo spoczynek nie jest celem modlitwy, bo jej celem jest spotkanie z Jezusem i skupienie się na Nim, a nie na formach zewnętrznych. Jedno, co wiem na pewno: Pan potrzebuje naszej zgody. On nic nie zrobi wbrew naszej woli. Przez to doświadczenie Jezus pokazał mi, jak bardzo On szanuje moją wolność. Chwała Panu! Monika Tomalik
Choć Kościół bardzo wyraźnie powiedział, że zjawisko to należy nazywać "spoczynkiem" lub "upadkiem", to jednak wiele grup Odnowy w Duchu Świętym nie zrezygnowało z drugiej części nazwy tego zjawiska i wciąż bezkrytycznie mówi o nim jako o "spoczynku w Duchu Świętym". Powód wydaje się prosty - kto chciałby mieć "upadki"? Albo kto chciałby mówić: "dziś na modlitwie upadłem"? Tymczasem mieć spoczynek w Duchu Świętym - to nie lada wyróżnienie. Można wówczas powiedzieć: "ja spocząłem w Duchu Świętym", czyli zostałem Nim wypełniony. W domyśle można pójść dalej: "A ty? Ciebie też napełnił Duch Święty, czy nie miałeś dziś spoczynku? Oj, nie miałeś… Szkoda, że się nie otworzyłeś na Ducha Świętego". REGIONY WYSOKIEJ UPADALNOŚCI W Odnowie w Duchu Świętym są środowiska, gdzie "spoczynki" są czymś na porządku dziennym - upada każdy. Ale są też ośrodki, gdzie o tym doświadczeniu w ogóle się nie mówi i ono nie występuje, choć występują wszystkie inne charyzmaty. Z pewnością ośrodek łódzki jest tą drugą opcją. Osobiście nie neguję zupełnie spoczynków - myślę, że Bóg uzdrawia również w ten sposób. Jednak to, w jaki sposób używamy tej metody spotkania z Bogiem - pozostawia we mnie bardzo wiele trudności, aby ją przyjąć. Jak już mówiłem, w Łodzi raczej nie spotkamy się ze spoczynkiem. Ale z zespołem Mocni w Duchu prowadzimy bardzo dużo rekolekcji w parafiach całej Polski i zagranicą, więc co jakiś czas spotykam się tam z tym zjawiskiem. Najczęściej dochodzi do niego podczas bardzo ważnych momentów, które koncentrują naszą uwagę na Jezusie, np. podczas przeistoczenia albo błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem. Za każdym razem, gdy w takich sytuacjach widziałem spoczynek - wprowadzał on zamieszanie i odrywał uwagę od Jezusa, a koncentrował na osobie, która upadła. Nagle ludzie przestają patrzeć na Jezusa, a zajmują się osobą, która wyłożyła się jak długa. W takiej sytuacji powstaje we mnie pytanie: - Panie Jezu, czy to Ty odrywasz uwagę ludzi skupionych na Tobie, aby zajmowali się człowiekiem, a nie Tobą? A może robi to ktoś inny? Odpowiedź przychodzi dosyć szybko... WĄTPLIWY AUTOR SPOCZYNKU Bardzo często idę z Najświętszym Sakramentem przez kościół, aby błogosławić ludzi. Są grupy ludzi w Odnowie, które takie momenty szczególnie wybierają na upadki. Zatem idę z Panem Jezusem, błogosławię, a tu nagle ktoś pada mi pod nogi. I z reguły zagradza mi drogę, więc nie mogę przejść dalej. Oczywiście radzę sobie z taką sytuacją - biorę monstrancję w jedną rękę, drugą podwijam sutannę, aby się nie potknąć i robię wielki krok nad nim. Wygląda to pokracznie, wszyscy się temu przyglądają. Wówczas rodzi się we mnie pytanie: - Panie Jezu, czy to naprawdę Ty zagrodziłeś mi drogę, abym nie szedł dalej z Tobą do ludzi i im nie błogosławił? Czy po prostu ten upadek nie pochodzi od Ciebie? Moim zdaniem powoduje go sam człowiek. Problem w tym, że od tego momentu ludzie już nie myślą o Jezusie, ale o osobie, która upadła i zastanawiają się, o co w tym wszystkim chodzi. Podczas obchodów 5. rocznicy śmierci znanego jezuity, o. Józefa Kozłowskiego miało miejsce spotkanie w hali sportowej, w której zgromadziło się ok. 4,5 tys. osób. Podczas modlitwy uwielbienia jedna kobieta miała upadek. Można by go zignorować, bo spoczynki podczas takiej modlitwy mają prawo się zdarzyć. Jednak nasza posługa medyczna reagowała na każde tego typu zachowanie. Okazało się, że interwencja lekarska uratowała tej kobiecie życie, dzięki temu, że szybko została przewieziona do szpitala… W jej przypadku "spoczynek" spowodowały emocje w połączeniu z problemami z nadciśnieniem. Gdyby potraktowano to jako spoczynek w Duchu Świętym - kobieta mogłaby umrzeć. MODLITWA "DO SKUTKU"? Niepokojące jest też to, że w wielu środowiskach, gdzie spoczynki są praktyką normalną - celem modlitwy nie jest Jezus, ale spoczynek. Ludzie podchodzą do modlącego się, aby otrzymać spoczynek. Co więcej, modlący się ma taki sam cel! Nie chodzi o modlitwę za kogoś, ale o doprowadzenie go do spoczynku. Modlitwa trwa więc tak długo, aż ktoś upadnie. Gdy już "poleci" - modlitwa jest przerywana i przechodzi się do kolejnej osoby, a poprzednia leży. Taką postawę krytykuje o. Leo Thomas autor książki "Posługa uzdrowienia". Uważa on, że spoczynek jest narzędziem uzdrowienia, a nie celem do osiągnięcia. Kiedy podczas modlitwy ktoś upadnie, to nie powinno się przerywać modlitwy. Jest ona kontynuowana, a stan spoczynku jakby sprzyja większej otwartości na to, co dalej ma się dokonać w modlitwie. Tymczasem, czego jesteśmy świadkami w Polsce na spotkaniach ogólnych - wyraźnie pokazuje, że spoczynek jest traktowany jako cel sam w sobie. Modlący się tak prowadzą modlitwę, aby kogoś "przewrócić". Często trzymają ręce na osobie, za którą się modlą, kręcąc jej ramionami lub głową, tak jakby wprowadzały ją w stan nieważkości. Inni natomiast, trzymając rękę na czole, przechylają głowę do tyłu. Czasem przechylają ją tylko trochę, innym razem mocniej, drugą rękę trzymając pod karkiem. To wszystko przypomina raczej celowe wprowadzanie w stan spoczynku niż dar dany od Boga. NATURALNE ZDOLNOŚCI Mówiąc o spoczynku, trudnością jest także to, że do złudzenia przypomina on hipnozę magnetyczną. Podczas kursów hipnozy pierwszym krokiem jest zdobycie umiejętności wprowadzania osób w stan spoczynku, albo - inaczej mówiąc - powodowanie upadku. Dopiero gdy młody hipnotyzer opanuje tę umiejętność, może podejmować kolejne kroki. Niektórym ten pierwszy krok przychodzi bardzo łatwo - mają jakby naturalną zdolność do wprowadzania ludzi w spoczynek - innym przychodzi to trudniej. Podobnie jedna osoba ma zdolności językowe, a druga ich nie posiada. Zasadniczo ten, kto ma takie zdolności, nie zdaje sobie z tego sprawy, natomiast osoba, która nie może tego opanować - widzi, że tej zdolności jej brakuje. Jestem pewien, że nikt z osób wprowadzających w spoczynek podczas modlitwy nie oszukuje ludzi i nie stosuje technik hipnotycznych. A jednak można mieć naturalną zdolność, aby go powodować. Możliwe jest też wprowadzanie się w spoczynek samemu - tak jak możliwa jest autohipnoza lub zmuszenie się do płaczu. Osoba, która zmusza się do płaczu, ma prawdziwe łzy, czasem nawet bardzo obfite. Także dziecko, którego nic nie boli, potrafi zmusić się do płaczu. Mamy więc naturalną umiejętność wywoływania w sobie pewnych reakcji. Moje doświadczenie modlitwy wstawienniczej pozwala mi często stwierdzić, że kogoś muszę mocniej trzymać, bo tak bardzo chce mieć spoczynek, że z pewnością zaraz go osiągnie. Widać to po drobnych ruchach tej osoby, czasem po podekscytowaniu lub jakimś poziomie rozchwiania emocjonalnego. KTO TU DZIAŁA? Kiedyś w Częstochowie, podczas Ogólnopolskiego Czuwania Grup Odnowy w Duchu Świętym, uczestniczyłem w modlitwie osób przygotowujących czuwanie. Wśród nich byli też goście główni, którzy, gdy się modlili - bardzo często wprowadzali ludzi w stan spoczynku. Akurat tak się złożyło, że jeden z nich podczas modlitwy położył mi rękę na kręgosłupie. W tym miejscu, gdzie była ręka, czułem olbrzymie ciepło wyginające mnie tak, abym poleciał do tyłu. Zacząłem się modlić o ochronę przed tym, co czułem. Prosiłem Boga: - Jeśli to nie jest Twoje, to ochroń mnie przed tym. Wówczas to wyginanie jakby się zatrzymało, a po chwili modlący się zdjął mi rękę z pleców. To wszystko nie oznacza, że nie ma spoczynków pochodzących od Ducha Świętego. Z pewnością są. Podczas jednego ze spotkań ks. Johna Bashobory w Polsce, ks. proboszcz udostępnił kościół na spotkanie charyzmatyczne, choć sam nie był przekonany do całego wydarzenia. Kościół był oczywiście pełen ludzi, zespół grał dosyć głośno… Proboszcz postanowił więc zajrzeć do kościoła na chwilkę, aby zobaczyć, czy wszystko jest w porządku. Chciał wejść, popatrzeć i wyjść. Ale gdy wszedł - miał spoczynek. Nikt na nim nie położył rąk, nikt nic nie wymuszał - po prostu: stało się. Gdy wstał, został w kościele do końca spotkania... Chwała Panu! Więcej artykułów na ten temat znajdziesz w dwumiesięczniku Szum z Nieba.